Transport powietrzny ma szereg niekwestionowanych zalet – jest szybki, bezpieczny, a przy tym relatywnie niedrogi z perspektywy pasażera. Tanie linie lotnicze sprawiły, że z usług podniebnych przewoźników korzysta coraz więcej osób. Jednym z niewielu mankamentów, jakie przypisuje się temu środkowi transportu, jest wysoka emisja CO2. Faktem jest, że każdy lot jest bardzo kosztownym doświadczeniem dla Matki Natury. Ekolodzy wytykają liniom lotniczym, że podczas przelotu do atmosfery dostaje się sporo dwutlenku węgla i innych szkodliwych gazów, emitowanych podczas spalania paliwa lotniczego. Niektóre osoby z tego powodu świadomie rezygnują z podróżny samolotem, nawet jeśli to wiąże się z ograniczeniem ich mobilności. O tym, że problem jest faktem dla samych przewoźników niech świadczy chociażby możliwość wpłacenia datku na cele ekologiczne podczas kupowania biletu. Niektóre linie lotnicze dają swoim klientom taką możliwość, traktując ich darowiznę jako rekompensatę za koszty klimatyczne generowane podczas przelotu. Rosnący popyt na latanie i realna, dziejąca się na naszych oczach, degradacja klimatu sprawiają, że linie lotnicze zrzeszone w IATA postanowiły podejść bardziej odpowiedzialnie do tematu ekologii.
Światowe linie lotnicze chcą, by podróżowanie samolotem było neutralne dla klimatu po 2050 r. To ambitne, rewolucyjne wręcz, zobowiązanie, ma być osiągalne dzięki współpracy całego sektora lotniczego i wsparciu rządów oraz organizacji międzynarodowych. Zerowa emisja ma się dokonać m.in. za pomocą wymiany maszyn na nowe, bardziej ekologiczne samoloty, używania biopaliw oraz nowych technologii napędowych (np. wodoru), a także kompensacji.
IATA zrzesza 290 linii lotniczych. Są wśród nich Polskie Linie Lotnicze LOT. Nie wszyscy członkowie Stowarzyszenia poparli klimatyczną rezolucję. Swoje obiekcje zgłosili m.in. chińscy przewoźnicy, dla których 2050 r. jest zbyt wczesnym terminem na osiągniecie takiego celu.