Poniższe wskazówki zostały przygotowane na podstawie mojego spotkania z Islandią w 2019 r. Wraz 8 znajomymi spędziliśmy tam 9 dni (8 noclegów), pokonując łącznie 2300 km. Mieliśmy do dyspozycji dwa samochody i poruszaliśmy się przede wszystkim po ringu (czyli trasie 1), prowadzącym wokół wyspy. Staraliśmy się ciąć koszty w każdy możliwy sposób, by wyjazd miał charakter budżetowy. Łącznie na głowę wyszło nieco ponad 1700 zł. Osoby dysponujące nieco grubszym portfelem mogą więc pominąć niektóre opisane niżej patenty na tanie podróżowanie. W tekście pomijam swoje zachwyty nad islandzką przyrodą, a raczej skupiam się na praktycznych aspektach, bez których nie obejdzie się planowanie islandzkiej eskapady.
Zacznijmy od tego, co jest integralną częścią planowania podróży na wyspę, czyli pogody. Tamtejsza aura jest bardzo kapryśna, dlatego na zwiedzanie Islandii najlepiej będzie wybrać się w czerwcu, lipcu lub sierpniu. I tak zmokniemy, ale szansa na to, że deszcze i wiatr nie zrujnują wycieczki jest większa niż w pozostałych miesiącach. My byliśmy tam w pierwszej połowie września i, jeśli dobrze pamiętam, mieliśmy do dyspozycji tylko jeden całkowicie suchy dzień. Deszcz, wiatr, mgły, wiszące w powietrzu przeziębienie i utrzymująca się w uraniach wilgoć mogą z czasem zniechęcać, tym bardziej osoby nawykłe do bardziej komfortowych warunków zwiedzania.
Bilety lotnicze na Islandię w sezonie letnim są droższe niż loty w maju czy we wrześniu (w pozostałych miesiącach w ogólnie nie ma sensu się tam wybrać), ale z perspektywy czasu uważam, że lepiej jest wydać więcej i zwiększyć szanse na lepszą pogodę. Poza tym warto też zainwestować w ubrania i buty z membraną, a do plecaka spakować pelerynę.
Takie teksty jak ten nie miałby racji bytu, gdyby na Islandii nie było tak drogo. Wtedy osoby wybierające się tam na wakacje po prostu bookowałyby nocleg w wybranym miejscu i chadzałyby do restauracji. Tak jednak nie jest. Islandia jest drogim krajem dla osób zarabiających w PLN, dlatego ludzie kombinują, jak obniżyć koszty w każdym aspekcie podróży. Koń kombinujący pod górę jest amatorem w zestawieniu z Polakiem przymierzającym się do zwiedzania drogiej destynacji. My wzięliśmy ze sobą 2 duże namioty. Kilka nocy spędziliśmy na polach namiotowych (jest ich całkiem sporo, cenniki i lokalizacje bez kłopotu znajdziesz w internecie – nie trzeba się zapowiadać z wyprzedzeniem), kilka nocując na dziko, a dwie w hostelach (wilgoć, ziąb i inne trudy podróży dawały nam się we znaki, a noc spędzona w cieple naprawdę poprawia morale). Pierwszą noc spaliśmy w chatce ornitologicznej – to jedna z kilku opcji nocowania pod dachem bez kosztów. Islandia ma niezbyt rozbudowaną bazę noclegową, a miejscówki w hotelach i hostelach są dość drogie (choć nie są to ceny zaporowe). Sytuacje ratują często spotykane pola namiotowe, także przy trasie nr 1, o różnym standardzie. Rozkładając namiot na dziko, nie powinniśmy afiszować się ze swoją lokalizacją, dobrze będzie zjechać z głównej drogi. Jeszcze lepszą opcją jest zapytanie okolicznych mieszkańców, czy można się rozłożyć na ich łące/polu. Wielu Islandczyków przychylnie rozpatruje tego typu prośby, choć ich zaufanie do ludzi maleje po zmroku (z bardzo miłą reakcją spotykało się obdarowywanie gospodarzy, którzy udostępnili nam kawałek ziemi, wafelkami Prince Polo — to dobry pomysł na wymianę uprzejmości). Jeśli więc szukamy miejscówki na dziko, to warto zabrać się za odpowiednio wcześnie. Na pole namiotowe możemy przyjechać o dowolnej porze dnia lub nocy. Alternatywnie można zainwestować w kampera, ale w tym przypadku koszty będą znacznie wyższe.
Kolejnym punktem, bez którego nie obejdzie się plan podróży, jest wynajem auta. Na Islandii nie ma co liczyć na transport publiczny, a wynajem samochodu jest najpopularniejszą formą zwiedzania tego kraju. Wypożyczalni samochodów ci tam dostatek. My braliśmy auta z wypożyczalni Ice Pol prowadzonej przez Polaków. Chłopaki podchodzą do tematu luźno, dbając jednocześnie o wszystkie niezbędne formalności. Do dyspozycji mieliśmy dwie Dacię Duster 4x4, które okazały się świetnym wyborem jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. Ten model jest z resztą najpopularniejszym samochodem wśród turystów poruszających się po wyspie. Dobrze sprawdza się na drogach asfaltowych i nieźle radzi sobie na podjazdach w ternie. Jeśli chcemy zapuścić się w głąb wyspy, trzeba wypożyczyć auto z napędem na cztery koła i z wyższym zawieszeniem. W takich okolicznościach warto też wykupić ubezpieczenie na wypadek odprysków na karoserii i uszkodzeń szyby. Jeżeli natomiast planujemy trzymać się asfaltu, poradzi sobie na nich miejsce wóz miejski typu Toyota Yaris lub Nissan Micra.
Gość z wypożyczalni odebrał nas na lotnisku Keflaviku (KEF), gdzie ląduje większość samolotów z Polski, po czym przewiózł do wypożyczalni. Tam załatwiliśmy formalności i odebraliśmy auta. W drodze powrotnej, po oddaniu samochodów również mieliśmy zapewniony transport na lotnisko przez ekipę Ice Pol.
Wybierając samochód, warto zwrócić uwagę na to, czy dany model ma podgrzewane fotele. Ta opcja przydaje się bardzo, gdy za oknem hula deszcz.
Skoro wspomniałem o ubezpieczeniu auta, warto też dodać dwa słowa o ubezpieczeniu nas samych. Oprócz wyrobienia darmowej karty EKUZ w oddziale NFZ, można (nie trzeba) wyposażyć się płatne ubezpieczenie NNW i KL. Jego koszt zależy od zakresu, sumy ubezpieczenia oraz długości wyjazdu.
Wszystko zależy od tego, w jakich warunkach chcemy podróżować. Jeśli idziemy w kierunku cięcia kosztów, trzeba będzie zabrać więcej i nadać dodatkowy bagaż rejestrowany. Jeśli możemy sobie pozwolić na większe wydatki na miejscu, wtedy bagaż może być mniejszy. My celowaliśmy w tę pierwszą opcję – byliśmy gotowi na to, by spać na dziko nawet przez cały wyjazd. Nadaliśmy więc dodatkowy największy bagaż rejestrowany, w którym znalazły się: namioty, karimaty, śpiwory, termosy, narzędzia, garnki, palniki i trochę prowiantu na cały wyjazd. Do tego każdy z nas zabrał swoje prywatne rzeczy. Przy odrobinie szczęścia możemy dostać jakąś karimatę, koc lub butlę z gazem w wypożyczalni aut lub na polu namiotowym, gdzie zostawili je turyści kończący urlop. Niezależnie od tego, gdzie planujesz nocować, przyda Ci się dobra kurtka przeciwdeszczowa, buty na zmianę, czapka, apteczka turystyczna oraz ciuchy termiczne, które szybko schną i są lekkie.
Na koniec podrzucam kilka pro tipów, które pomogą obniżyć koszty wyjazdu na Islandię:
1. Karta bankowa Revolut – łatwy i opłacalny sposób na uniknięcie opłat bankowych podczas zagranicznych wojaży. Kartą Revolut płaciliśmy praktycznie za wszystko na Islandii. Ten sposób transakcji oferuje korzystne przeliczniki oraz bezpieczeństwo transakcji. Jeśli dobrze kojarzę, na wyjazd nie braliśmy w ogóle gotówki, bo na Islandii za wszystko płaci się kartą. Minus tego rozwiązania jest taki, że kartę trzeba zamówić z kilkudniowym wyprzedzeniem, więc nie można tego zastawić na ostatnią chwilę.
Do wyrobienia karty Revoult wystarczy kilka kliknięć. Kliknij tutaj i ciesz się darmową kartą płatniczą idealną w podróży.
2. Zakupy spożywcze (i wszystkie inne) warto robić w sieciach supermarketów Bonus lub Kronan. Mamy tam do dyspozycji szeroki wybór produktów w racjonalnych cenach. Niektóre sklepy są też wyposażone w automaty, gdzie można zorganizować sobie darmowy wrzątek.
3. Nie mam pewności, jak z legalnością takie przedsięwzięcia, ale popularną strategią na przychód w podróży na Islandię jest zabranie do bagażu rejestrowanego trochę alkoholu i papierosów. Polscy emigranci z pewnością kupią je od nas z pocałowaniem ręki, bo te używki na wyspie są bardzo drogie. Kupców można znaleźć na grupach na Facebooku, albo wejść do przypadkowego hotelu i zapytać, kto z obsługi mówi po naszemu. Oczywiście sami nie paraliśmy się tym procederem. Wiem to, bo kolega mi opowiadał…
4. Jeśli celujesz w tanie podróżowanie, to rozważ zabranie ze sobą pożywnych przekąsek, które dodają energii i skutecznie tłumią głód. Przykładem takiego posiłku są dla mnie suszona wołowina, kabanosy, żywność liofilizowana, batony energetyczne czy gorzka czekolada. Nie ma większego sensu brać podstawowych produktów typu płatki owsiane, konserwy czy makarony, bo one wszystkie są dostępne w niezłych cenach w tamtejszych marketach.
5. Zapełnij mądrze auto. Duża część wydatków jest związana z wynajmem wozu, paliwem i ubezpieczeniem pojazdu. Ten koszt będzie niższy jeśli rozłożysz go na 4 lub 5 ludzi. Drugi koniec tego kija jest taki, że więcej osób w samochodzie to mniej miejsca w bagażniku i na tylnej kanapie. Pamiętajmy też, że każdy ma inne preferencje i oczekiwania wobec podróży. Jeśli zabierzesz do auta więcej niezgranych osób, to zaoszczędzisz na paliwie, ale stracisz na atmosferze. A za to ostanie nie zapłacisz nawet kartą MasterCard.