Okres świąteczno-noworoczny jest dla wielu z nas świetną okazją do podładowania akumulatorów i wejściem z przytupem w nowy rok. I choć przywiązanie do tradycji i świątecznych rytuałów jest dla wielu osób bardzo ważne, to rośnie też grono tych, którzy chcą ten czas spędzić w innej szerokości geograficznej i odmiennej atmosferze – na plaży, w otoczeniu palm i egzotycznych zabytków. Kraje basenu Morza Śródziemnego cieszą się największą popularnością wśród Polaków wyruszających w podróż na przerwę bożonarodzeniową. Na czele listy miejsc docelowych w tym roku znalazły się Egipt (34,3%), Malta (15,3%), Cypr (13,9%), Wyspy Kanaryjskie, Madera i Turcja. Turyści z zasobnymi portfelami (ok. 12%) wybierają bardziej odległe destynacje, np. Meksyk, Dominikanę, Kenię czy Zanzibar. Wszystkie te miejsca w porównaniu z naszą ojczyzną mają jeden niepodważalny atut – przyjazny klimat. Polska aura robi się coraz bardziej kapryśna i nieprzewidywalna, co skutecznie zachęca rodaków do spędzania świąt w ciepłych krajach. W wielu państwach, do których najchętniej latamy w grudniu, temperatura jest znacznie bardziej przyjemna w miesiącach zimowych niż w sezonie letnim, kiedy w niektórych miejscach na półkuli północnej panują nieznośne upały, uniemożliwiające wypoczynek.
O tym, że pogoda jest głównym determinantem wyjazdów tego typu może świadczyć też fakt, że relatywnie mało osób (6%) decyduje się na podróż w Alpy, Pireneje i inne rejony narciarskie. Zamiast dobrych warunków do szusowania wybieramy promienie słońca, szum fal i miękki piach pod stopami. Niechęć do górskich ośrodków zagranicznych może być powodowana także niepewną sytuacją pandemiczną i tym, że w ubiegłym roku część infrastruktury zjazdowej i bazy hotelowej w kurortach narciarskich była niedostępna dla turystów.