Decyzja zapadła? Dalej już z górki! W propozycjach różnych linii lotniczych można przebierać, natomiast wszystkie transfery będą się wiązały z przesiadką. Połączenia z warszawskiego Chopina na lotnisko im. Benita Juáreza w mieście Meksyk (MEX) o najlepszym stosunku jakości do ceny oferują KLM, Lufthansa i AirFrance – przesiadać będziemy się odpowiednio w Amsterdamie, Frankfurcie lub Paryżu. Warto pamiętać, że wszystkie te lotniska są potężne i zatłoczone, więc zmiana terminalu oraz wszystkie procedury celne i bezpieczeństwa zajmą sporo czasu. Ceny lotów wahają się od 2200 do ok. 3500 zł w dwie strony, ale śledząc promocje, można ustrzelić nawet 1800 zł.
Jeżeli marzy Ci się wylądować od razu na rajskiej Riwierze Majów, poszukaj lotów do Cancún – tu z pomocą przyjdą czarterowe oferty biur podróży (szczególnie te last minute!) oraz linie Eurowings – lowcostowa córka Lufthansy. W odróżnieniu od KLM, Lufthansy i AirFrance, Eurowings pobiera opłatę za słuchawki i kocyk na pokładzie, nie ma też darmowego alkoholu do posiłków. Lot z Europy do Meksyku trwa ponad 12 godzin (co może przyprawić o jet lag), dobrze jest więc sprawdzić, ile posiłków oferuje wybrany przewoźnik – we wszystkich powyższych możemy liczyć na dwa.
Zanim wsiądziemy na pokład, teoretycznie należy wypełnić formularz na stronie i jest to zasada zaginająca czasoprzestrzeń, ponieważ formularz jest dostępny dopiero na 12 godzin przed planowanym przylotem. Nie trzeba się tym przejmować, nikt go nie sprawdza. Serio.
Polacy nie potrzebują wizy do Meksyku (możemy zostać aż na pół roku, więc wymagany jest paszport o ważności przynajmniej 6 miesięcy), toteż formalności po przylocie ograniczone są do minimum – wystarczy wypełnić formularz meldunkowy, do którego potrzebny będzie pierwszy adres, pod którym się zatrzymujemy. Wycinek tego formularza będzie podróżował razem z nami (celnik wkłada go do paszportu) i nie należy go gubić ani wyrzucać, bo duplikat kosztuje ok. 200 zł.
Przy wyjściu z terminalu lotniska MEX znajdziemy wszystko, czego podróżnemu potrzeba do szczęścia:
Ilu podróżników, tyle pomysłów na Meksyk. To ogromny kraj o powierzchni niemal 2 mln km², podzielony na 31 stanów i dystrykt federalny miasta Meksyk, więc pierwsze, na co powinniśmy zwrócić uwagę planując swoją wyprawę, to czas i odległości. W tym drugim pomóc może dość dobrze zorganizowana siatka połączeń lotniczych między wszystkimi większymi miastami, jeżeli nie bezpośrednio, to z wygodną przesiadką przez stolicę. Główni operatorzy to VivaAerobus oraz Volaris, a ceny bezpośrednich lotów krajowych zaczynają się już od 100-200 zł (np. Meksyk-Cancún). Loty z przesiadką będą odpowiednio droższe – np. za połączenie Guadalajara-Merida zapłacimy 300-400zł. Są to linie niskobudżetowe i nie cieszą się najlepszą sławą. W cenę podstawową nie jest wliczony bagaż rejestrowany ani posiłki na pokładzie. Zdarza się, że loty są opóźnione lub odwołane, więc warto planować swoje podróże z zakładką czasową.
Alternatywą są połączenia autobusowe – najpopularniejszy przewoźnik to ADO, który oferuje podróże dość wygodnymi, aczkolwiek zdecydowanie zbyt mocno klimatyzowanymi autokarami. Na długich trasach przejazdy nocne są najbardziej rozchwytywane, o bilety warto zatroszczyć się z wyprzedzeniem.
Przede wszystkim – nie za dużo. Meksykańskie rękodzieło aż prosi, żeby je zabrać do domu, dozwolony litr tequili albo mezcalu będziemy owijać szalami i dociskać pysznymi sosami (te są dostępne w formie skoncentrowanej pasty, a nawet w proszku) oraz ostrymi papryczkami. Z rzeczy, które na miejscu są niedostępne, drogie lub słabej jakości, pamiętajmy o:
- przejściówce – gniazdka są takie same, jak w USA, a napięcie to 110-120V, więc niektóre polskie urządzenia (np. suszarka) mogą słabo działać;
- repelencie – w niektórych co bardziej tropikalnych rejonach Meksyku występuje zagrożenie malarią i ziką, ale preparat z wyższą zawartością DEET poradzi sobie z komarami;
- kremie do opalania;
- płynie do soczewek;
- ciepłej bluzie – miasto Meksyk leży na wysokości 2200 m n.p.m. Znaczny obszar kraju, z wyjątkiem Jukatanu, jest mocno górzysty, wieczory bywają chłodne, a jeżeli planujesz się poruszać autobusami dalekobieżnymi – oprócz bluzy weź jeszcze kożuch, nauszniki i termofor 😉;
- tamponach – powszechnie dostępne są tylko takie z aplikatorem.
Powiedziałabym jeszcze, żeby zabrać szal i przeciwsłoneczne nakrycie głowy, ale nie oszukujmy się – już drugiego dnia kupisz trzy następne 😉. Koniecznie, bo łatwo się spalić i przegrzać, szczególnie podczas zwiedzania nieocienionych stref archeologicznych.
- wspomniany czekoladowy sos mole negro lub mole coloradito (w manufakturach czekolady w Oaxace można skosztować przed kupnem),
- sosy mole verde, mole rojo i mole amarillo w proszku, paście lub w buteleczce,
- różne rodzaje papryczek chili – te, które najczęściej pojawiają się w przepisach i nie mordują podniebienia to chile ancho i chile guajillo. Do najostrzejszych należy habanero.
- ziarna kakaowca i naturalną czekoladę bez dodatków (albo np. z chili),
- kawę (co ciekawe, kawiarnie meksykańskie niespecjalnie radzą sobie z zaparzeniem dobrej kawy. Lepiej kupić świeżą i parzyć samodzielnie),
- przyprawę do michelady,
- tequilę i/lub mezcal,
- kwiaty hibiskusa – na każdym rogu czekać będzie wielki dzban z mrożonym czerwonym naparem agua de jamaica – idealne na ochłodę i bardzo sympatyczne do odtworzenia w domu,
Meksyk objęty jest zakazem wwozu i wywozu świeżego jedzenia i nasion.
Bezpieczeństwo w Meksyku to temat, który zawsze podnosi kilka pytajników. Faktem jest, że narkobiznes w Meksyku ma się dobrze i toczą się wojny karteli, ale najbardziej dotknięte tym problemem są tereny przygraniczne ze Stanami Zjednoczonymi. W całej reszcie kraju warto zachować zwyczajny poziom ostrożności – nie obnosić się ze sprzętem, portfelem, biżuterią, nie włóczyć się wieczorami po ciemnych uliczkach. Podczas jazdy metrem w stolicy należy szczególnie uważać na kieszonkowców – metro jest szalenie zatłoczone i bardzo łatwo pozbyć się telefonu. Dobrze jest też dopytać miejscowych, których części miasta lepiej unikać, szczególnie po zmroku. W mieście Meksyk taką dzielnicą jest Tepito i nawet taksówkarz przejeżdżając tamtędy zasugerował mi, żebym zamknęła okno, jeżeli trzymam telefon w ręce. Nie jest to reguła, ale często miejsca uczęszczane przez osoby żyjące na granicy prawa można poznać po ołtarzach Santa Muerte – Świętej Śmierci, wielu wyznawców „trupiej panienki” rekrutuje się właśnie z przemytników, handlarzy narkotyków, czy prostytutek.
Kuchnia meksykańska to przede wszystkim dieta bogata w witaminę T: tacos, tlayudas, tortas, tostadas, tamales i tequila. Jedzenie meksykańskie jest szalenie aromatyczne, pełne smaku, wyraziste, sycące i oczywiście piekielnie ostre. Dobrze wiedzieć, że zazwyczaj ogień nie kryje się w samym daniu, ale w sosach i dodatkach, które możemy sobie dawkować. A jak już pali – najlepiej podniebienie ukoi mleko lub piwo, woda tylko pogorszy sprawę.
Główne role na meksykańskich patelniach grają kukurydza, fasola i papryka na setki sposobów, doprawione limonką, kolendrą i chili. Wyjątkowości lokalnej kuchni dodaje fakt, że stanowi ona mieszankę smaków i składników prekolumbijskich oraz „nowości” przywiezionych przez kolonizatorów. Na targach wciąż można skosztować przysmaków Majów, Azteków i Zapoteków – np. koników polnych, larw mrówek. Pycha! Z kolei największa duma narodowa, szczególnie w Puebli i w Oaxace to mole, sos, na który składa się około 40 składników, między innymi bulion, pomidory, chili i czekolada. Występuje w kilku wariantach, a najczęściej towarzyszy kurczakowi z ryżem.
Meksyk jest przepastnym krajem, logiczne więc jest, że kuchnia jest bardzo zróżnicowana. Tak, jak w górach prym wiodą cięższe sosy i fasolowe farsze, tak na Jukatanie najpopularniejszymi przysmakami są sopa de lima, cochinita pibil oraz świeże, wyborne ceviche.
Bez wątpienia najbardziej wyjątkowym czasem w Meksyku jest początek listopada – obchody Dia de Muertos obfitują w kolory, tradycję, muzykę, idealną kombinację radości i nostalgii. Uczestniczenie w tym święcie to spełnienie jednego z największych podróżniczych marzeń, ale oczywiście powodów, żeby jechać do Meksyku jest całe mnóstwo i śmiało można się tam wybrać przez cały rok.
Tutejszy kalendarz dzieli się na dwie części: pora sucha (od listopada do kwietnia) i pora deszczowa w Meksyku (od maja do października), ale ta druga absolutnie nie polega na tym, że codziennie leje. Od lipca do września jest najgoręcej i w tym czasie zarówno na Morzu Karaibskim, jak i w Zatoce Meksykańskiej panuje sezon huraganów. Podobnie, jak z deszczem – huragany oczywiście nie zdarzają się codziennie.
Wiesz już, jak dojechać, co jeść, na co uważać… Ale co zwiedzać? Nie sposób wymienić wszystkich atrakcji Meksyku, ale podpowiem Ci kilka moich ulubionych miejsc.
Miasto Meksyk i okolice:
Oaxaca (czyt. Łahaka) i okolice:
Guanajuato i San Miguel de Allende – jedne z najbardziej magicznych pueblos magicos. Kolorowe, wąskie uliczki, klimatyczne kawiarnie, arcyciekawe muzea (np. muzeum mumii) sprawiają, że każdy się zakochuje w tych miasteczkach.
Guadalajara i okolice:
Chiapas – najbardziej różnorodny etnicznie stan Meksyku i te kolory, języki, zwyczaje i sztukę widać na każdym kroku.
Półwysep Jukatan:
We wdychanym powietrzu czujesz czekoladę, dym z wszechobecnych budek z tacosami, usta pieką Cię od chili, soli i limetki, a w głowie rozbrzmiewa melancholijna pieśń La Llorona, którą znasz z filmów takich, jak Frida i Coco? Meksyk czeka, ale uwaga – uzależnia.
Miechalada — orzeźwiające lekkie piwo z sokiem z limetki i różnymi dodatkami – od soku pomidorowego, przez sos worcestershire, po chilli i tamarynd.
Mezcal — najpopularniejszy meksykański alkohol. Mezcal produkuje się z różnych rodzajów agawy, w odróżnieniu od tequili, która wyrabiana jest wyłącznie z agawy niebieskiej w okolicy miejscowości Tequila. Tym samym, każda tequila to mezcal, ale nie każdy mezcal to tequila.
Tlayudas — tortilla wielkości całego talerza ze smażoną fasolką, serem, opcjonalnie mięsem i innymi dodatkami, tzw. meksykańska pizza.
Tortas — fenomenalne kanapki — niby bułka z mięsem, serem, awokado i warzywami, ale pyszna i sycąca.
Tostadas — chrupiąca tortilla z mięsem lub owocami morza, cebulą, awokado, pomidorem i innymi warzywami.
Tamales — ulubione śniadanie Meksykanów – masa z kaszki kukurydzianej solo lub z dodatkami słodkimi (np. dżem) albo wytrawnymi (np. mięso), zawinięta w liść kukurydzy, gotowana na parze.
Kapsacyina — substancja odpowiedzialna za ostry smak papryczek, rozpuszcza się w tłuszczu i w alkoholu.
Sopa de lima — bulion z limetką i dodatkami warzywno-mięsnymi.
Cochinita pibil - mięso marynowane w soku pomarańczowym i paście achiote.
Ceviche — ryby lub owoce morza marynowane w soku z limetki – kwas ścina białko i mięso nie wymaga obróbki cieplnej.