Zwiedzanie Włoch – 9 pułapek czyhających na turystów

Jedną z podróżniczych destynacji par excellence były i są Włochy. Wielu z nas marzy, żeby choć raz w życiu zobaczyć Wenecję czy Rzym, wdrapać się na Etnę, zjeść pizzę w Neapolu czy popłynąć na Capri. Żeby jednak z naszego włoskiego wyjazdu przywieźć tylko dobre wspomnienia, warto zwrócić uwagę na kilka praktycznych szczegółów, które mogą polskiego podróżnika we Włoszech zaskoczyć. Poniżej zebrałam dziewięć „włoskich pułapek”, na które warto uważać wybierając się do słonecznej Italii.

Podróż do Włoch: w poszukiwaniu toalety

Jednym z najważniejszych miejsc na każdym turystycznym szlaku niewątpliwie jest toaleta. Włosi określają ją zazwyczaj słowem bagno (wymawiane: bańo) i takiego napisu najlepiej szukać rozglądając się za toaletą. Czasem można spotkać się także z toilette lub, rzadziej, z gabinetto. Nie warto natomiast pytać o ubicazione, bo słowo to oznacza po prostu… ‘lokalizację’ i nie ma nic wspólnego ze współczesnym znaczeniem polskiej ubikacji. Jak już zajdziemy nasze bagno (które może być płatne lub nie) może się okazać, że w umywalce nie leci woda! Oczywiście, awarie też się zdarzają, ale jeśli widzimy, że w umywalce jest kran, ale nie ma kurków, a mimo machania ręką pod kranem woda wciąż się nie pojawia, warto popatrzeć… na ziemię! W starszych włoskich toaletach można bowiem spotkać ciekawy system wody uruchamianej pedałem w podłodze, pod umywalką.

Umywalka na pompkę? Potrzymaj mi pizzę! Fot. z archiwum autorki.

Jako że system toalet publicznych wygląda we Włoszech średnio (gdzie nie gdzie są, gdzie indziej trudno takowe znaleźć) rozwiązaniem może być także wejście do baru. A skoro już tam jesteśmy to warto powiedzieć kilka słów o tym miejscu.

Inna cena kawy na stojąco niż przy stoliku? I dlaczego cappuccino po obiedzie to zły pomysł.

Bar, inaczej niż w Polsce, to miejsce, gdzie Włosi chodzą na kawę, często także na śniadanie (składające się zazwyczaj ze słodkiego rogalika, cornetto, albo innego ciastka).

Pułapki czyhające na nas w barze mogą być dwie:

KOSZTY: ceny napojów mogą się różnić w zależności od tego, czy naszą kawę zamawiamy i pijemy przy ladzie, czy jednak chcemy, żeby podano nam ją do stolika. W tym drugim wypadku musimy się liczyć z możliwością, że kawa zostanie policzona nam o kilkadziesiąt centów drożej. Warto jednak pamiętać, że nie zawsze tak będzie. To praktyka stosowana przede wszystkim w dużych miastach, albo miejscach turystycznych.

MLECZNE FAUX PAS: rodzajów kaw jest we Włoszech bardzo wiele, warto jednak pamiętać, że kawy z mlekiem (takie jak cappuccino czy latte macchiato) pija się jedynie rano. Od pory obiadowej pije się już tylko czarne kawy, na czele z królem włoskich barów, czyli espresso (przy okazji: nazwę ‘espresso’ wymawiamy bez literki ‘k’ w środku! Espresso, a nie ekspresso). 

Włosi w pigułce: mała czarna, coś słodkiego i omówienie ostatniej kolejki Serie A. Fot. z archiwum autorki.

Gdzie by tu zjeść? – typy włoskich lokali

Prawdopodobnie każdy z nas słyszał o wspaniałej włoskiej kuchni i będzie chciał na miejscu spróbować jakiś lokalnych specjałów. Zasad związanych z jedzeniem (co, kiedy, z czym i gdzie) jest we Włoszech multum, warto jednak przytoczyć tych kilka, które mogą być dla nas przydatne.

Na początek trzeba uporządkować, jakie rodzaje lokali występują we Włoszech. Spośród tych najpopularniejszych warto wymienić: bar, ristorante, trattoria, pizzeria, ale występuje też cała gama innych miejsc. Jeżeli chcemy zjeść większy posiłek to zapewne wybierzemy się do ristorante, albo do trattorii. Czym się różnią te dwa miejsca między sobą?

Z założenia ristorante powinno być bardziej eleganckie (a więc i droższe). Stoły przykryte są obrusami, a nasz rachunek będzie podwyższony o coperto – czym jest ta opłata, pisałam w tekście o niejednoznaczności włoskich słówek.

Trattoria (wymawiane jako: trattorija) natomiast powinna być bardziej skromna, mniej wyszukana, często w stylu rustykalnym, stoliki są niewielkich rozmiarów, często przykryte jedynie papierowymi obrusikami. Tutaj nie powinniśmy zapłacić coperto, a ceny powinny być troszkę niższe (choć powoli niestety zaczyna się to zmieniać ze względu na to, że wielu turystów poszukuje w swoich podróżach tej włoskiej autentyczności, co Włosi skwapliwie wykorzystują).

Pizzeria (również wymawiane z akcentem na ostatnią sylabę, jako: pizzerija) to oczywiście miejsce, gdzie zjemy największy włoski klasyk, czyli pizzę. Koniecznie bez ketchupu i ananasa! Takich dodatków raczej we Włoszech nie znajdziemy!

Często możemy natknąć się także na lokale łączone, np. ristorante-pizzeria, czy trattoria- pizzeria.

A jeśli chcemy zjeść taniej i szybciej?

Poza wymienionymi lokalami we Włoszech występuje wiele innych miejsc, gdzie można coś przekąsić. Możemy się zatem natknąć na przykład na pizza al taglio (pizza na kawałki), piadineria (miejsce z piadinami, podpłomykami, faszerowanymi na słono lub na słodko), tavola calda (lokal z gotowymi daniami, które można spożyć na miejscu lub wziąć na wynos), rosticeria (sklepik z daniami z rożna lub smażonymi, często także z możliwością konsumpcji na miejscu) itd.

Siesta jest święta

Kolejną czyhającą na nas pułapką są godziny posiłków. Planując dzień myślicie sobie: „pozwiedzamy ile damy radę, a gdy się zmęczymy, tak koło godziny 16, zatrzymamy się na obiad”? Nic bardziej mylnego! We Włoszech knajpy serwują dania obiadowe zazwyczaj w godzinach 12-14.30 (czasem troszkę dłużej), po czym… zamykają kuchnie i otwierają się ponownie dopiero ok. godziny 19! Jeśli nie zdążycie zamówić obiadu w godzinach otwarcia kuchni zostają wam lokale, o których pisałam wyżej, gdzie możecie wspomóc się kawałkiem pizzy, podpłomykiem czy którymś z wariantów lokalnych krokietów.

Nie samym jedzeniem jednak żyje turysta we Włoszech, dlatego należy wspomnieć także o kilku innych pułapkach. Na całkiem sporo możemy się natknąć podczas przemieszczania się po Italii – czy to samochodem, czy koleją.

Pociągiem przez Półwysep? – skasuj bilet i sprawdź dokładnie peron odjazdu!

Jeśli zamierzamy jeździć po Italii koleją, koniecznie musimy pamiętać o skasowaniu biletu! We Włoszech bowiem na pociągi regionalne (regionale) i regionalne przyspieszone (regionale veloce) kupujemy bilety na relację, ale nie na konkretną datę. Taki bilet jest ważny dopiero jeśli zostanie przez nas skasowany! Kasowniki znajdują się na dworcu (nie w pociągach!), zazwyczaj przy wejściu na peron, dlatego musimy skasować bilet zanim wejdziemy do pociągu.

Żeby wsiąść do pociągu, należy najpierw go odnaleźć. Taka oczywistość, a jednak może nastręczać nam pewnych problemów. Włosi numerują jedynie tory (binario), a nie perony. Zazwyczaj w hallu głównym stacji znajduje się tablica z wyświetlonymi pociągami i ich torami. Należy jednak dokładnie się przyjrzeć, czy obok numeru toru nie pojawia się jakiś niewielki dopisek, np.: nord, albo est. Na niektórych włoskich stacjach zdarza się bowiem, że istnieją dwa tory o tym samym numerze, różniące się tylko tym, że jeden jest oznaczony jako ‘binario 8’, a drugi: ‘binario 8 est’ (czyli tor 1 wschód). I to są dwa zupełnie inne tory! Co więcej, w przypadku dużych stacji mogą być od siebie znacząco oddalone!

Samochodem przez Italię – tankowanie

Alternatywą dla kolei może być podróżowanie samochodem (własnym, albo wypożyczonym). W tym wypadku, prędzej czy później, niezbędne będzie zatankowanie auta. Niby nic trudnego, ale… Na włoskich stacjach benzynowych często można spotkać się z dwoma rodzajami stanowisk do tankowania. Różnią się tylko opisem i… ceną za litr. Nad jednymi stanowiskami zobaczymy napis: servito i wyższą cenę paliwa – jeśli tutaj podjedziemy pracownik stacji zatankuje za nas, zazwyczaj też jemu będziemy płacić. Drugie stanowisko będzie natomiast opisane jako: self – tutaj musimy zatankować samodzielnie (płacą uprzednio w terminalu postawionym zwykle tuż obok dystrybutora), a cena będzie o kilka/kilkanaście centów niższa (ta różnica może dochodzić nawet do 40 centów!). Charakterystyczne dla włoskich stacji benzynowych jest też ich zamykanie na noc, wtedy nie mamy już wyboru i musimy wybrać taką z opcją self.

Benzynowa stacja samoobsługowa to w Italii standard. Fot. z archiwum autorki.

Samochodem przez Italię — parkowanie

Kiedy już zatankujemy i pojedziemy zwiedzać interesujące nas zabytki, należy uważać, żeby nie wjechać w strefę ograniczonego ruchu, ZTL (pisałam o tym tutaj), obejmującą ścisłe centra miast. Zdecydowanie lepiej zaparkować poza centrum i zdecydować się na spacer. Spora część parkingów, podobnie jak w Polsce, jest płatna. Jak jednak się zorientować, czy możemy się zatrzymać w miejscu, które znaleźliśmy i czy powinniśmy uiścić jakąś opłatę za nie? Należy popatrzeć na linie. Otóż kolor, w którym są wymalowane linie miejsca parkingowego może nam dużo powiedzieć. Jeżeli linie są koloru białego to znaczy, że miejsce jest bezpłatne. Linie niebieskie – można parkować, ale miejsce jest płatne. Linie żółte – odpowiednik naszych kopert; należy posiadać specjalne pozwolenie, żeby parkować w danym miejscu. Wszelkie inne kolory liń (np. czerwone) występują rzadko, ale zdecydowanie powinny nas zniechęcić do parkowania w tym miejscu.

Znak Tutte le direzioni, czyli gdzie jechać, jak nie wiem, gdzie jechać

Współcześnie większość z nas porusza się po drogach kierowana nawigacjami. Warto jednak wspomnieć tutaj także o pewnym bardzo włoskim drogowskazie. Tak się bowiem czasem dzieje, że nawigacje we włoskich miastach się gubią; wąskie uliczki, grube mury średniowiecznych kamienic, specyficzne podejście włoskich kierowców do przepisów ruchu drogowego… To wszystko może spowodować, ze przyjdzie nam szukać drogi patrzeć na klasyczne drogowskazy przy ulicach. I tutaj może się zdarzyć, że próbując wyjechać z miasta nie zobaczymy na skrzyżowaniu drogowskazu z nazwą miejscowości, do które zmierzamy. Zamiast tego będzie widniała lista hoteli, czy lokalnych firm i tylko jeden znak na niebieskim tle z napisem: tutte le direzioni. Oznacza to: wszystkie kierunki i właśnie za tym znakiem należy jechać, tak długo aż nie pojawią się drogowskazy na poszczególne miasta.

Magia języka włoskiego

Co do zdolności Włochów do komunikowania się w obcych językach krążą różne opinie. W miejscach mocno turystycznych i na północy kraju sytuacja wygląda trochę lepiej, ale po zboczeniu z utartego podróżniczego szlaku może być trudniej dogadać się po angielsku. Dlatego niewątpliwie warto przed wyjazdem zapoznać się najprzydatniejszymi włoskimi słowami, wyposażyć się w rozmówki, a także rozważyć poduczenie się samemu co nieco ich pięknego języka! W tym ostatnim z przyjemnością Ci pomogę. A zwiedzanie Włoch, gdy potrafimy się tam porozumieć jest jeszcze wspanialszym doświadczeniem! Warto też zajrzeć na mój facebookowy fanpage, gdzie opowiadam nie tylko o języku i kulturze Półwyspu Apenińskiego, ale dzielę się także licznymi praktycznymi radami, jak ułatwiać sobie podróżowanie przez ten przepiękny kraj.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Przewiń do góry