Południe Włoch kusi turystów niezmiennie od lat. Ostatnio, za sprawą tanich lotów, chyba jeszcze bardziej niż zwykle. Kampania, której stolicą jest Neapol, jest regionem górzysto-wyżynnym, czego efektem są zapierające dech w piersiach strome zbocza schodzące wprost do morza z budynkami dosłownie przyklejonymi do skał, które wspaniale wyglądają zarówno z lądu, jak i z wody. Po więcej szczegółów organizacyjnych dotyczących podróży do Italii (waluta, gniazdka, strefa czasowa itd.) odsyłam Was do moich poprzednich tekstów o city breakach we Włoszech.
Do Neapolu drogą powietrzną dostaniemy się z większości polskich miast. Trasę tę obsługują tanie linie, a bilet możemy kupić nawet za parędziesiąt złotych, zwłaszcza poza sezonem. Samo lotnisko (NAP) nie jest duże, niestety dość zatłoczone, co daje uczucie chaosu w iście włoskim stylu. Do centrum miasta najłatwiej dojechać autobusem. Lotniskowy shuttle bus obsługiwany jest przez przewoźnika Alibus. Kierując się drogowskazami, bez większych kłopotów trafimy na przystanek. Można też zapytać w informacji, która znajduje się tuż przy głównym wyjściu z terminala. Bilety do kupienia przez internet albo w automatach. Można też jechać autobusem miejskim, bo wiele linii obsługuje teren w pobliżu portu lotniczego. Jeżeli chcemy kontynuować naszą podróż pociągiem, należy dojechać na Piazza Garibaldi, gdzie znajduje się główny dworzec autobusowy Neapolu. Stamtąd można dotrzeć m.in. do mniejszych miejscowości Kampanii. Więcej o podróżowaniu pociągami po Włoszech można przeczytać w felietonie Giulii. Z Piazza Garibaldi odjeżdżają również autobusy dalekobieżne.
Alternatywą jest przemieszczanie się wynajętym autem. Na wynajmujących samochód na lotnisku w Neapolu niespodzianka czeka już po wylądowaniu. Wypożyczalnie nie znajdują się w terminalu. Żeby dostać się na parking i do stanowisk wypożyczalni należy podjechać busikiem. Przystanek jest ulokowany dokładnie na wprost po wyjściu z budynku lotniska. Jest dość słabo oznakowany — na tablicy jest nieco starty napis, że busy kursują co 15 minut, a w praktyce częściej. Wybierając auto, o ile nie podróżujemy z ogromną rodziną, warto zdecydować się na jak najmniejszy model. Będzie to korzystniejsze finansowo, ale przede wszystkim ułatwi nam znacznie poruszanie się po okolicy. W tym wypadku również dodatkowe ubezpieczenie nie jest fanaberią, tylko wyrazem zdrowego rozsądku. Warto jest też zrobić bardzo dokładną dokumentację fotograficzną całego samochodu przed rozpoczęciem podróży. Jeśli na karoserii są uszkodzenia i rysy, których nie ma w protokole wypożyczenia, należy koniecznie zgłosić ten fakt obsłudze przed opuszczeniem parkingu wypożyczalni, po to, byśmy nie zostali oskarżeni o usterki spowodowane przez poprzedniego kierowcę.
Poruszanie się po drogach Kampanii jest dużym wyzwaniem dla kierowcy. Nawet dla kogoś, kto ma doświadczenie (również w innych częściach Włoch) i za kółkiem czuje się pewnie. Neapol i okolica to jest kolejny poziom wtajemniczenia. W artykule o Apulii wspominałem trochę na ten temat, ale Apulia, jak się okazało, to jest przedszkole. No, może podstawówka względem tego, jak jeździ się w Neapolu. Problem stanowi już sam wyjazd z obszaru lotniska. Zanim GPS się zorientuje, my krążymy, modląc się o to, żeby nie mieć stłuczki zaraz przy wyjeździe z parkingu. A potem jest już tylko gorzej. Sam Neapol ma wszystkie przywary dużego i zatłoczonego miasta plus włoską “fantazję” kierowców oraz skutery, których nie obowiązują żadne przepisy. ŻODNE. Ani przepisy, ani zdrowy rozsądek, ani nawet prawa fizyki. Podróżując po drogach Kampanii, musimy się uzbroić w cierpliwość, wyobraźnię i szczęście. Uliczki w miastach są bardzo wąskie, często ograniczone murkiem bądź budynkami, więc nie ma nawet chodnika, którym można się ratować (jest to uciążliwe i niebezpieczne dla pieszych również). Zapierająca dech w piersiach trasa zwana via Amalfitica jest bardzo wąska, kręta, pełna różnic wzniesień oraz przeszkód takich, jak zaparkowane w najdziwniejszych miejscach samochody i wszelkiej maści jednoślady. Musimy mieć świadomość tego, że pokonanie, nawet krótkiego odcinka może nam zająć dużo czasu (30 km = 1,5 h). Z podróżowaniem samochodem łączy się konieczność parkowania. Parkingi są łatwo dostępne, nawet w niewielkich miejscowościach, niestety bardzo drogie. Ceny zaczynają się od 2 - 2,5 do 8 (sic!) euro za godzinę! O parkowaniu przy ulicy możemy zapomnieć. Znalezienie miejsca graniczy z cudem. A jak już jakieś upatrzymy, to najczęściej okazuje się, jest ono przeznaczone dla kogoś z kartą mieszkańca. Autostrady są płatne w bramkach przed wjazdem, gotówką bądź kartą, w automacie bądź okienku z obsługą. Przeciętna cena za przejazd to 2,4 euro. Warto te pieniądze jednak zainwestować. Zaoszczędzimy czas i nerwy unikając przeciskania się przez wąskie uliczki mijanych miasteczek. Dla osób, które nie czują się pewnie za kierownicą, lepszym wyborem jest transport publiczny. Jest dobrze zorganizowany i bez problemu umożliwia dotarcie do najważniejszych turystycznych miejsc. Warto rozważyć tę opcję. Wcale nie stracimy dużo czasu, za to mamy szansę zaoszczędzić nieco pieniędzy i siwych włosów. Bonusem będzie spokojne podziwianie pięknych widoków za oknami autobusu.
Baza noclegowa jest dobrze rozwinięta, a większość miejsc jest w przyzwoitym standardzie. Dobrą praktyką jest zapoznanie się z opiniami na temat okolicy, w której znajduje się upatrzone przez nas miejsce. Niektóre dzielnice zasłużenie cieszą się złą sławą i nawet miejscowi się tam nie zapuszczają, zwłaszcza po zmroku. Wybierając hotel czy pensjonat poza miastem, musimy zwrócić uwagę na to, jakie mamy opcje dojazdu transportem zbiorowym. Wiele uroczych i całkiem przystępnych cenowo pensjonatów jest zlokalizowanych pośrodku niczego, na przykład w winnicy. Takie położenie gwarantuje wspaniałe widoki i dodatkowe atrakcje jak degustacja wina, niestety wiąże się z koniecznością posiadania samochodu. Oprócz rzeczy osobistych w bagażu warto mieć środek przeciwko komarom i maść na ukąszenia. Niestety moskity, zwane przez Włochów zanzara są tu prawdziwą plagą.
Włoska kuchnia znowu kłania nam się głęboko. Osoby uprawiające turystykę kulinarną będą zachwycone. Restauracji, trattorii, pizzerii i wszelkiej maści innych lokali gastronomicznych jest tu pod dostatkiem. Dodatkowo ceny śmiało można uznać za rozsądne, a nawet przystępne. Miłą niespodzianką w Neapolu będzie to, wiele knajpek jest otwartych przez cały dzień! Dzięki temu przynajmniej w stolicy Kampanii, nie będziemy skazani na głód albo konieczność zaopatrzenia się w prowiant wcześniej ze względu na sjestę. Do rachunku, tak, jak w całych Włoszech, restauracje doliczają coperto (zazwyczaj 1-2 euro).
Co warto zjeść podczas city break w Neapolu? Przede wszystkim pizzę, która jest tu niekwestionowaną królową! W końcu to tu została wynaleziona słynna Margharita. Na tym pięknym gastronomicznym dworze pysznią się też wspaniałe owoce morza i ryby w towarzystwie (lub bez) pasty. Dla mięsożerców oferta wcale nie jest uboższa. Turyści, którzy się spieszą, albo nie mają jeszcze głodu na obiad, mogą skorzystać z ogromnej ilości punktów z szybkim jedzeniem na wynos. Tu w ofercie arancini, czyli nadziewane kulki ryżowe smażone w panierce w głębokim tłuszczu, czy popularne po drugiej stronie włoskiego buta panzerotto. Ogromną przyjemność będą mieli miłośnicy słodyczy. Popularne są tu sycylijskie cannoli, czyli rurki z kruchego ciasta smażone w głębokim tłuszczem i wypełnione kremem. Natomiast prawdziwym symbolem Neapolu jest ciastko zwane sfogliatella. Jest to deser z ciasta podobnego do francuskiego, jednak twardszego i kruszącego się po ugryzieniu. Ma kształt muszli i wypełniony jest nadzieniem z serka ricotta, semoliny i żółtek. W klasycznej wersji z aromatem pomarańczowym. Można jednak spotkać wiele odmian, w tym z pistacjami, czekoladą itp. O lodach nie trzeba dużo pisać. Wiadomo, włoskie gelato są wspaniałe. Na szczególną uwagę zasługuje natomiast kawa, która jest nieco inna niż w pozostałych częściach Italii, dlatego, że jest wyjątkowo gęsta i bardzo mocna. Porównanie do smoły jest bardzo adekwatne. Warto spróbować. Koszt zwykle 1 euro.
Neapol jest to miasto o wielu twarzach. Miasto, którym można się zauroczyć, albo znienawidzić. Mało komu jest on obojętny. Mówi się city break w Neapolu to kwintesencja południa Włoch i ciężko się z tym nie zgodzić. Jest to na pewno miejsce ciekawe i warte odwiedzenia. Poruszanie się po Neapolu nie jest trudne, wszystkie najważniejsze dla turysty miejsca są w zasięgu metra (bilety do kupienia w automatach na przystankach). Zwiedzając miasto, należy pamiętać o swoim bezpieczeństwie, gdyż ryzyko kradzieży jest niestety bardzo duże. Ważne dokumenty i pieniądze, czy karty najlepiej mieć blisko ciała. Szczególne ryzyko związane jest z kradzieżą torebki. Złodzieje podjeżdżają na skuterze, wyrywają torbę i szybko odjeżdżają w dal. Szansa, że odzyskamy nasze rzeczy jest naprawdę znikoma.
Znaczna część turystów zaczyna swoją przygodę z Neapolem od Piazza Garibaldi. Jest to ważne centrum komunikacyjne miasta, znajduje się tu bowiem główny dworzec kolejowy, autobusowy oraz duża stacja metra. To tu dojedziemy autobusem z lotniska oraz znajdziemy kolejkę Circumvesuviana. Pierwsze wrażenie jest niestety bardzo niekorzystne. Okolica jest zaniedbana, zaśmiecona i brzydka. Do tego pełno jest samochodów stojących w korkach, przeciskających się pomiędzy nimi skuterów oraz ludzi przemykających z pośpiechem. Pozostaje nam albo dać nura do metra i przejechać choćby jeden przystanek w kierunku via Toledo, albo ruszyć przed siebie piechotą. Jeżeli wybierzemy spacer w kierunku dzielnicy historycznej, pierwszą znaczącą budowlą na naszej drodze będzie Porta Capuana, dawna brama obronna z okresu renesansu. W jej pobliżu znajduje się Castel Capuano. Z perspektywy Polaka interesujący historycznie, gdyż tu odbyły się zaślubiny króla Zygmunta I z Boną. Idąc dalej na zachód via dei Tribunali dotrzemy do najstarszej i najsłynniejszej części miasta. Jest to plątanina wąskich uliczek z wszędobylskim praniem rozwieszonym między budynkami. Życie tu toczy się dosłownie na ulicy. Bardzo wiele domów jest otwartych wprost na chodnik. Można bez problemu zobaczyć, jak wygląda ich wnętrze oraz co robią gospodarze. Czasem mamy wrażenie, że gdybyśmy się dosiedli do stołu, to po prostu dostaniemy miskę i porcję pasty wprost z garnka. Wszystko to w akompaniamencie programu lecącego akurat w telewizji, najprawdopodobniej meczu piłki nożnej. A skoro już jesteśmy przy piłce nożnej... Najważniejszym i najbardziej popularnym bohaterem jest tu Diego Maradona. Wizerunek tego argentyńskiego piłkarza grającego kiedyś w barwach SSC Napoli można znaleźć wszędzie, ale największe wrażenie robi umieszczony w licznych kapliczkach pomiędzy figurami świętych (prym wiedzie ojciec Pio) i obrazami Maryi czy Jezusa. Wszystko udekorowane zniczami i łańcuchami choinkowymi z lampek LED oraz sztucznymi kwiatami. Inwencja twórców nie zna granic. Innym ciekawym przykładem dekorowania ulic jest umieszczanie roślin, głównie jukk, fikusów i sukulentów wszędzie, gdzie się da oraz w czym się da, na przykład w butach albo starych sprzętach domowych! Spacerując ulicami, warto też dostrzec i docenić prace graficiarzy, którzy imponują pomysłowością i odwagą. Niejednego obrazka na ścianie nie powstydziłby się sam Banksy. Mamy tu też artystów parkowania. Stawianie samochodów dosłownie zderzak w zderzak to normalna praktyka.
Wśród zabudowań interesujące są też kościoły, a przede wszystkim najważniejsza z nich, Katedra San Gennaro. Zbudowana na przełomie XIII i XIV wieku, posiadająca jednak znacznie młodszą fasadę. Wewnątrz zwraca uwagę wystrój niektórych kaplic, będący przykładem baroku neopolitańkiego. Warto tu wspomnieć o kulcie świętego Januarego, który jest patronem Neapolu i wybawicielem od kataklizmów. Od 600 lat jego zakrzepła krew jest przechowywana w ampułkach i trzy razy do roku (w sobotę przed pierwszą niedzielą maja, 19 września i 16 grudnia) burzy się przyjmując z powrotem postać płynną. Jeżeli cud się nie dokona to wróży, że na miasto spadnie nieszczęście. Tak było dwa razy, w 1944 roku, kiedy nastąpiła erupcja Wezuwiusza oraz w 1980 roku, kiedy miało miejsce trzęsienie ziemi. Kierując się w stronę morza, czyli na południe, dotrzemy do zamku Castel Nuovo. W tej średniowiecznej fortecy zasiada obecnie Rada Miasta oraz swoje pomieszczenia ma Museo Civico. Budynkiem, który robi wrażenie, pomimo ukrycia pomiędzy innymi jest Galleria Umberto I. Elegancki pasaż ze szklanym dachem, przywodzący skojarzenia z Galerią Vittorio Emanuele I w Mediolanie. Nieopodal znajduje się Teatro San Carlo, chluba Neapolu, najstarszy teatr operowy na świecie. Idąc w kierunku zachodnim dotrzemy do Piazza del Plebiscito — okazałego placu ograniczonego budynkami Prefektury, Palazzo Salerno oraz Pałacem Królewskim. W tym ostatnim wnętrza są częściowo udostępnione dla zwiedzających. Mieści się tam także Biblioteka Narodowa, znana z imponującej kolekcji papirusów znalezionych w Herkulanum oraz innych cennych eksponatów. Spacerując dalej przyjemną nadmorską promenadą pełną budek z lodami, fast-foodami i pamiątkami dotrzemy do Castel dell’Ovo, czyli Zamku na jajku. Forteca ta została wzniesiona w XII wieku w celach obronnych i łączy się z nią legenda, według której w podziemiach (albo fundamentach) budowli sam Wergiliusz umieścił jajko. Tak długo, jak skorupka tego jajka nie pęknie, czyli zamek nie zostanie naruszony, a miasto jest bezpieczne. Neapol nie jest wprawdzie miejscem słynącym z muzeów, ale ma perełkę, którą może się pochwalić, a mianowicie Muzeum Archeologiczne. Zawiera ono niezwykłe zbiory od prehistorii i starożytności, w tym najcenniejsze eksponaty z Pompejów i Herkulanum. Ciekawostką tylko dla dorosłych jest Komnata Tajemnic, w której znajduje się ponad 250 obiektów o tematyce seksualnej. Na zwiedzanie muzeum najlepiej zarezerwować sobie cały dzień. Bilet kosztuje 18 euro, do kupienia przez internet albo w kasie na miejscu. Zamknięte we wtorki.
Charakterystyczny stożek wulkanu wpisany jest w obraz Neapolu i okolicy, jednocześnie budząc podziw i strach. Jest to bowiem jedyny czynny wulkan na kontynencie europejskim. Na szczęście nie wybucha zbyt często, ostatnia erupcja miała miejsce w 1944 roku. Pod wulkan najlepiej dojechać autobusem z Pompejów bądź Herkulanum, skąd organizowane są regularne kursy do parkingów na zboczach. Dotrzemy tym sposobem na wysokość ok. 1000 m n.p.m. Zostanie nam do pokonania przewyższenie ok. 300 m. Dobrze mieć pełne buty oraz okrycie, gdyż temperatura na szczycie może być niższa niż u podnóża. Należy się też spodziewać wiatru. Przy dobrej pogodzie można zajrzeć do krateru, jednak nie zobaczymy tam kipiącej niczym w kreskówkach lawy. Warto zapamiętać, o której busy odjeżdżają na dół i wrócić o wybranej godzinie. Oprócz radości ze zdobycia wulkanu będziemy mieli jeszcze uciechę z pięknych widoków rozciągających się na Zatokę Neapolitańską, pobliskie miasta, w tym stolicę Kampanii oraz całą okolicę.
Kto z nas nie miał w szkole podręcznika ze zdjęciem ruin w Pompejach? Punkt absolutnie obowiązkowy dla wszystkich zwiedzających Kampanię! Miasto pogrzebane żywcem w popiele z Wezuwiusza po jego erupcji w 79 r. n.e. Pył wulkaniczny zbierał się z prędkością ok. 15 cm/h, dzięki czemu miasto zostało idealnie zakonserwowane z całą swoją infrastrukturą oraz, niestety, częścią mieszkańców, którzy nie dali rady się ewakuować. Pierwszy raz na ruiny trafiono w XVI w. podczas prowadzenia wykopów pod budowę kanału. Prace archeologiczne prowadzone są od 1748 roku. W XX wieku realizowano intensywne działania rekonstrukcyjne i konserwatorskie. Najcenniejszym zabytkiem są malowidła ścienne oraz mozaiki, które zachowały się w bardzo dobrym stanie. Do Pompejów można dojechać pociągiem z Neapolu (kolej podmiejska Circumvesuviana na linii Neapol — Sorrento) i autobusami z wielu miejsc. Pobliżu znajdują się też liczne parkingi płatne zazwyczaj za cały dzień z góry. Bilety do strefy archeologicznej można kupić z wyprzedzeniem przez internet bądź w kasie na miejscu. Na Pompeje trzeba zarezerwować cały dzień. Strefa archeologiczna jest bardzo duża. Obszar jest wybrukowany, dlatego koniecznie należy mieć odpowiednie obuwie. Ze względu na brak drzew w zasadzie nie ma cienia. Pamiętajmy o ochronie przeciwsłonecznej. Dobrym rozwiązaniem jest też używanie parasolki, żeby chronić się przed skutkami nadmiaru słońca. W sezonie letnim temperatury są tam niezwykle wysokie. Na szczęście pośród uliczek można znaleźć krany z wodą pitną, przez co warto pamiętać więc o butelce. Na terenie ruin znajduje się punkt gastronomiczny, w którym można kupić coś do jedzenia oraz lody. Jest on niestety tylko jeden i co za tym idzie, musimy się liczyć z kolejkami i wysokimi cenami. W sezonie bywa bardzo tłoczno. Gratką dla fanów muzyki rockowej jest amfiteatr, w którym odbył się koncert Pink Floyd w 1972 roku oraz Davida Gilmoura w 2016. Oba upamiętnione na tablicach.
Amalfi oraz Positano to niewielkie, urocze miejscowości. Kolorowe domki niejako przyklejone do skał nad Zatoką Neapolitańską przepięknie wyglądające z daleka, a jeszcze lepiej z morza. Jeżeli zdecydujemy się jednak zejść na ląd, możemy się rozczarować. Miasteczka te same w sobie nie mają niestety zbyt dużo do zaoferowania, a urok odbierają im tłumy turystów. Jest tłoczno, ciasno, głośno i bardzo, bardzo drogo. Trzeba wciąż uważać, żeby nie zostać okradzionym przez kieszonkowca albo potrąconym przez któryś z jednośladów przeciskających się pomiędzy ludźmi. Niestety, to, co tak pięknie wygląda na Instagramie, nie zawsze jest równie urokliwe w rzeczywistości.
Sorrent:. Niewielkie miasteczko, które poszczycić się może pięknym widokiem na Zatokę i Wezuwiusza. Nie ma tu co prawda nic, co przeciętny turysta może uznać za atrakcyjne: brak ważnych zabytków i wspaniałych plaż. Jest za to przyjemna atmosfera odpoczynku i spokojnego cieszenia się życiem. Aż ma się ochotę z filiżanką kawy siedzieć przy małym stoliku i cieszyć się urlopem. W porcie w Sorrento można wykupić rejs na Capri albo wzdłuż Wybrzeża Amalfitańskiego. Niestety oferty zazwyczaj są dość drogie.
Salerno: Drugie najważniejsze miasto Kampanii. Zdecydowanie mniej turystyczne i popularne, dzięki czemu spokojniejsze i znacznie tańsze niż Amalfi czy Positano. Można odnaleźć tu to, czego szuka się w nadmorskim włoskim kurorcie. Plątaninę wąskich uliczek pomiędzy jasnymi kamienicami, rośliny w doniczkach wystawiane dosłownie w każdym kącie, urocze kawiarenki ze świetną kawą i pysznymi wypiekami, zadbaną promenadę nad morzem. Oprócz katedry i kilku kościołów warte odwiedzenia są Ogrody Minerwy, czyli niewielki ogród botaniczny zbudowany na tarasach na zboczu wzniesienia. Zadbane rabatki i ścieżki, piękne rośliny w połączeniu ze wspaniałym widokiem na miasto i morze robią niezapomniane wrażenie.
Pałac w Casercie: Na północ od Neapolu w miejscowości Caserta znajduje się wspaniały pałac królewski — Reggio di Caserta. Imponująca budowla powstała w celu podkreślenia dynastii Burbonów i w swoim założeniu miała przyćmić Wersal. Na zwiedzanie musimy sobie zarezerwować cały dzień. Sześciokondygnacyjna budowla ma bowiem 47 tys. mkw i 1200 pokoi. Rozświetlana jest przez 1790 okien! W jednym ze skrzydeł mieści się Teatr dworski, a w innym Muzeum Sztuki Współczesnej. Park pałacowy ma powierzchnię 120 ha, a podziwiać w nim można między innymi wspaniałe fontanny i kaskady. Bilety do kupienia z wyprzedzeniem przez internet (obowiązuje rezerwacja daty i godziny) bądź w kasie na miejscu. Do Caserty można dotrzeć pociągiem z Neapolu.
Neapol i jego okolice to obszar, który od lat kusi podróżników. Niegdyś outsiderów i hippisów, dzisiaj bardziej fanów instapodróżowania, trendów i stałej obecności w sieci. Obszar pięknych widoków, wspaniałej historii, pysznego jedzenia i niepowtarzalnej atmosfery. Miejsce na mapie Włoch jedyne w swoim rodzaju, kwintesencja Italii. Kuszące i zapraszające nas w odwiedziny. Z pewnością warto doświadczyć go na własnej skórze.
Zdjęcie główne: TheOtherBen/ Pixabay.com