TOP 7 – włoskie słówka przydatne w podróży

Często mówi się, że we Włoszech bez znajomości włoskiego trudno sobie poradzić. Niewątpliwie jest w tym ziarno prawy (a może nawet cała jej garść?). A co w sytuacji, gdy Twój wyjazd już tuż tuż i raczej nie zdążysz w tak krótkim czasie opanować nawet podstaw tego pięknego języka? Warto przeczytać ten tekst i poznać kilka włoskich słówek, z którymi na pewno spotkasz się podczas wakacji w Italii. W artykule znajdziesz 7 słów, które warto poznać, zanim dotrzesz do Włoch. Pomogą Ci one zredukować ryzyko nieporozumień i ułatwią cieszenie się wszystkimi wspaniałościami, które ma do zaoferowania ten kraj. 

Włoskie słówka: Coperto – opłata za nakrycie we Włoszech

Włochy słyną z wyśmienitej kuchni więc zapewne skierujesz swoje kroki do włoskiego ristorante (restauracji). Często miły posiłek może skończyć się niezbyt przyjemnym zaskoczeniem, kiedy okaże się, że nasz rachunek jest o kilka lub nawet kilkanaście euro wyższy niż przewidywaliśmy. Winną tego jest tajemnicza pozycja na rachunku – coperto. Co to takiego?

To typowo włoska opłata „za nakrycie”, doliczana jest za każdą osobę, która siedzi przy restauracyjnym stoliku (oznacza to, że jeżeli wybierzecie się w czwórkę, ale tylko jedna osoba zamówi posiłek, a reszta będzie towarzyszyć jej, jedynie popijając wodę czy wino, coperto zostanie i tak policzone czterokrotnie). Wysokość coperto zmienia się w zależności od restauracji – w tych tańszych oscyluje około 1 euro, w tych droższych dochodzi nawet do 3 euro. Jego cena jest jednak zawsze odnotowana w menu.

Warto też pamiętać, że coperto spotkamy jedynie w restauracjach. Jeśli na swój posiłek wybierzecie trattorię czy pizzerię nie powinno się ono pojawić. Nie ma go również w barach, ale tu – uwaga! – ceny kawy przy barze i przy stoliku często różnią się (te przy stoliku są o kilkadziesiąt centów wyższe). Można jednak zawsze zamówić kawę przy barze (po niższej cenie), poczekać aż barista nam ją poda i samodzielnie przenieść sobie ją do stolika.

ZTL – strefa ograniczonego ruchu

Włochy, niestety, nie są szczególnie przyjaznym krajem dla niezmotoryzowanych turystów, zwłaszcza jeśli chcemy zwiedzać włoską prowincję. Równocześnie jeżdżąc po Włoszech samochodem również napotykamy na liczne pułapki. Jedną z nich może być zagadkowy znak z napisem ZTL. Występuje on zazwyczaj w okolicach wjazdu do historycznej części miasta.

ZTL jest skrótem od włoskiego wyrażenia Zona a Traffico Limitato, czyli ‘strefa o ograniczonym ruchu’ i oznacza, że na obszar miasta znajdujący się za tym znakiem mogą wjechać jedynie osoby posiadające specjalne zezwolenie (jako turyści zdecydowanie się nie zaliczamy do tego grona). Co się stanie jeśli jednak wjedziemy i my? Cóż… jest duża szansa, że po powrocie z wakacji dotrze do nas niezbyt miła pamiątka z Włoch w postaci mandatu, którego wysokość, według przepisów, może się wahać między 83 € a 333 €.

Włoskie słówka strajk
Strajk może skutecznie pokrzyżować plany najlepiej zorganizowanych turystów. Foto: Pixabay.com.

Sciopero – strajk we włoskim wydaniu

Może zatem lepiej postawić na komunikację zbiorową? Bez wątpliwości jest to rozwiązanie warte rozważenia, zwłaszcza gdy wybieramy się przede wszystkim w celu zwiedzania zabytkowych miast (nie ryzykujemy nieopatrznego wjazdu w strefę ZTL, a do tego znika także problem parkowania czy mierzenia się z włoską fantazją jazdy w wąskich ulicach starych miast). Często najprostszym i najszybszym sposobem na przemieszczanie się między miastami okaże się zapewne kolej (pamiętajcie o skasowaniu biletu na dworcu, nim wsiądziecie do pociągu!). Jest to rozwiązanie, które posiada wiele plusów, ale także jeden istotny minus – należy się bowiem liczyć z możliwością wystąpienia sciopero czyli strajku. Zdarza się to niestety dosyć często. W przypadku strajku bilety można zazwyczaj bez problemu zwrócić w kasie, są także zapewnione połączenia komunikacją zastępczą, niemniej jednak może to być dodatkowy stres, zwłaszcza wtedy gdy nie rozumiemy, dlaczego nasz pociąg nie przyjeżdża i kim jest tajemniczy szop (włoskie sciopero wymawiamy jako: szopero), o którym mówią wszystkie dworcowe komunikaty. 

Latte i Caffè – kawa z mlekiem to nie taka kaszka z mlekiem

Kolejnym stałym punktem wypadu do Włoch jest dla wielu turystów wizyta w barze – czyli tym miejscu, gdzie Włosi piją kawę i posilają się o poranku słodkim ciastkiem. Niby prosta rzecz zamówić ulubioną małą czarną, a jednak i tu czają się pułapki.

Marzy Wam się duża mleczna kawa w wysokiej szklance i z myślą o tym napoju zamawiacie sobie latte? Najprawdopodobniej w tej sytuacji zamiast wyczekiwanej kawy dostaniecie… kubek mleka, bowiem latte po włosku to po prostu mleko. Żeby dostać kawę, o której myślicie należy zamówić latte macchiato [wym. Latte makkiato], dosłownie ‘poplamione mleko’. Jeśli natomiast zamówicie po prostu un caffè, bo tak słowniki tłumaczą polskie słowo ‘kawa’, dostaniecie kultowe włoskie espresso.

W tym miejscu warto też wspomnieć, że w Italii kawy zawierające mleko (czyli właśnie latte macchiato czy inny włoski klasyk – cappuccino) pija się tylko do południa, a przede wszystkim do… colazione.

Włoskie słówka
Dla Włochów picie kawy to święty rytuał. Foto: Pixabay.com.

Colazione – włoskie śniadanie na słodko

To jak to koniec końców jest z tą kawą z mlekiem? Do południa czy do kolacji? Zdecydowanie do południa! Słowo colazione to jeden z największych false friend między polskim i włoskim. W Polsce kolację jemy wieczorem, przed pójściem spać, natomiast Włosi spożywają ją z samego rana, po przebudzeniu. Słowo colazione znaczy po prostu śniadanie! Co ciekawe oba słowa mają wspólną etymologię i pochodzą od łacińskiego collatio, -onis, które oznaczało zebranie, wspólne zgromadzenie się. Początkowo również na Półwyspie Apenińskim używano tego słowa do określenia posiłku, który średniowieczni mnisi spożywali po wieczornym zgromadzeniu. Obecnie jednak colazione, inaczej niż kolację, jemy rano. Dla polskich żołądków włoskie śniadanie może być sporym rozczarowaniem – zazwyczaj składa się jedynie z kawy (na tę okazję zazwyczaj wybierane są duże kawy z mlekiem, takie jak caffè latte, czy wspomniane już latte macchiato czy cappuccino) i jakiegoś słodkiego ciastka, bądź rogalika.

Cena – kolacja za zwieńczenie dnia

Ostatnim słowem, które warto znać wybierając się do Włoch jest cena, bo przecież kiedyś trzeba będzie za to wszystko zapłacić. Ale moment… czy aby na pewno o to tutaj chodzi? Zapłacić niewątpliwie we Włoszech za wiele rzeczy trzeba, jednak słówko cena ma dużo przyjemniejsze znaczenie. Skoro colazione zjedliśmy rano, to co zostaje nam na wieczór? Właśnie cena, czyli kolacja! W Italii ostatni posiłek jest bardzo obfity i jedzony na ciepło, składa się z antipasto (przystawka), primo piatto (pierwsze danie), secondo piatto (drugie danie), dolce (coś słodkiego na deser) i digestivo (ziołowy likier na trawienie, podawany na sam koniec). Oczywiście w dni nieświąteczne często rezygnuje się z części dań, ograniczając się np. tylko do przystawki i pierwszego dania.

Dla osób nieobznajomionych z włoskimi zwyczajami kulinarnymi przydatna może być też informacja, co Włosi klasyfikują jako pierwsze, a co jako drugie dania. Oczywiście może się zdarzyć, że będą zaczynać oni swój posiłek od zupy, jednak jedzone są one z rzadka, zazwyczaj primo piatto to będzie makaron (pasta) lub risotto. Na secondo można spodziewać się mięsa, ryby, bądź omletu, podawanych bez dodatków. Jeśli chcemy ubogacić nasze danie frytkami, sałatą czy grillowanymi warzywami należy szukać ich w menu w dziale contorni.

Włoskie słówka przydatne na urlopie

Znajomość tych kilku słów może znacząco ułatwić wakacje we Włoszech, bo mieszkańcy tego przepięknego kraju raczej nie słyną ze znajomości obcych języków. Niezależnie od tego, czy wybierasz się na city break do Mediolanu, planujesz zwiedzanie Rzymu czy podróż na południe Półwyspu Apenińskiego, znajomość podstaw włoskiego może otworzyć przed Tobą wiele drzwi. Jeśli więc czujesz, że będziesz częstym gościem w Italii, a w Twoich żyłach już teraz płynie więcej kawy i wina niż krwi to, być może, warto przyswoić sobie trochę więcej języka niż tylko 7 słów? Obiegowa opinia głosi, że włoski jest językiem wyjątkowo łatwym. Nie jest to do końca prawda, bo w każdym języku napotkamy na zagadnienia wymagające więcej wysiłku, żeby je zrozumieć. Pewne jest natomiast to, że jest to język przyjemny i melodyjny, a satysfakcja z samodzielnego dogadania się we Włoszech – olbrzymia! Jeśli tylko będziesz chciał(a) to z przyjemnością pomogę Ci zacząć przygodę z tym niezwykłym językiem. Polecam także mój tekst o włoskich pułapkach czekających na turystów.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Przewiń do góry