Martynika — praktyczne porady dla turystów

Kiedy w sezonie jesienno-zimowym brakuje nam słońca i ciepła, nasze myśli uciekają na rajskie plaże… A może by tak rzucić wszystko i lecieć na Karaiby? Dla tych, którzy zechcą to marzenie zrealizować, Martynika jest idealnym wyborem.

Martynika — Karaiby z europejskimi papierami

Ta niewielka wulkaniczna wyspa położona jest w Archipelagu Wysp Zawietrznych w Małych Antylach i jest departamentem zamorskim Francji. Dla turysty z Polski ma to takie znaczenie, że nie trzeba mieć wizy, a do podróży wystarczy dowód osobisty. Walutą jest euro, nie ma dodatkowych opłat roamingowych, a po powrocie jesteśmy traktowani jak wracający z Francji, a nawet ze strefy Schengen. Różnica czasu wynosi minus 5 godzin. 

Jak dolecieć na Martynikę?

Loty na Martynikę

Z Polski do Fort de France można komfortowo dolecieć z Lotniska Chopina. Większość lotów realizowanych jest przez Paryż. Z praktycznego punktu widzenia bardzo ważne, żeby upewnić się, że między lotami mamy wystarczającą ilość czasu (minimum 4 godziny). Niektóre połączenia są realizowane z koniecznością zmiany portu lotniczego, co musimy uwzględnić planując podróż. Pamiętać również trzeba o tym, że oba paryskie lotniska są ogromne, a przesiadka często wymaga zmiany terminala. Poza tym są bardzo zatłoczone, procedury zajmują dużo czasu i wiążą się z długim oczekiwaniem w kolejkach. Warto więc uzbroić się w cierpliwość i dać sobie trochę czasu na przesiadkę.

Lotnisko w Fort de France 

Lot z Paryża do Fort de France trwa około 9 godzin. Po wylądowaniu pozostaje nam jedynie odebrać bagaż. Bezpośrednio przy wyjściu z lotniska znajduje się postój taksówek, przystanek autobusowy, z którego można dojechać do centrum stolicy, a także do portu — skąd odpływają promy do popularnych kurortów. Są też tam punkty wynajmu samochodów światowych korporacji. Przy rezerwacji auta należy zwrócić uwagę na to, w jakich godzinach czynne jest biuro wybranej wypożyczalni, czy po naszym przylocie nie będzie ono zamknięte. Ceny taksówek iście paryskie, niestety. 

Martynika urzeka przyrodą

Wyspa została odkryta przez Krzysztofa Kolumba w 1439 roku, wtedy rdzenni mieszkańcy nazywali ją Madinina co znaczyło “wyspa kwiatów”. Ten przydomek funkcjonuje do teraz w hasłach reklamowych, na magnesach i pamiątkach, które pokazują lokalną przyrodę (swoją drogą, popularne suweniry są ładne i w dobrym guście). A natura tu jest naprawdę niesamowita. Znaczną część wyspy porastają lasy deszczowe. Wspaniałe wrażenie robią również przepiękne kwiaty oraz liczne gatunki znane roślinnym hobbystom z Polski jako kapryśne maleństwa, drogie i trudne w uprawie. Tu imponujące giganty rosnące bujnie w najbardziej niespodziewanych miejscach. Niestety natura musiała się poddać panowaniu człowieka, gdyż ogromne połacie ziemi zagospodarowane są jako plantacje trzciny cukrowej i bananów. Ukształtowanie terenu charakteryzuje się znacznymi różnicami wzniesień, od poziomu 0 do 1397 m n.p.m. (wulkan Mont Pelée), co trzeba wziąć pod uwagę przy wyborze samochodu. Niestety autka z grupy A zazwyczaj mają bardzo słabe silniki, co przy stromych i krętych drogach może stanowić duży problem. Tu akurat ma sens zapłacić więcej, ale podróżować bardziej bezpiecznie i komfortowo.

Marynika zachód słońca
Zachód słońca na wyspie. Zdjęcie z archiwum D. Karkosza.

Co warto robić na Martynice? 

Przede wszystkim odpoczywać. Gdzie? Oczywiście na plaży! Plaż takich jak z tapet Windowsa jest tu sporo, od maleńkich, odludnych i znanych jedynie lokalnym mieszkańcom, po takie, które wymieniane są na prospektach reklamowych i mapach z informacji turystycznych.

Mont Pelée, najwyższe wzniesienie wyspy, liczy 1397 m n.p.m. Jest to czynny wulkan położony w północnej części wyspy. Jego erupcje są rzadkie, ale gwałtowne. Ostatnia miała miejsce w 1932 roku. Pod sam wulkan można dojechać samochodem, na wysokość 820 m n.p.m., gdzie jest parking i restauracja. Jeżeli planujemy wspinać się na szczyt, należy wyruszyć rano, ponieważ przed nami solidna górska wędrówka po stromych i śliskich kamieniach. Koniecznie trzeba mieć buty z dobrą podeszwą i usztywnioną kostką. Im wcześniej, tym większa szansa, że uda nam się cokolwiek zobaczyć, gdyż z biegiem dnia szczyt pokrywa się gęstą mgłą i często pada deszcz. Koniecznie trzeba mieć ze sobą ciepłe ubrania, temperatura jest znacznie niższa niż w innych częściach wyspy, co przy porywistym wietrze i wysokiej wilgotności jeszcze bardziej wzmaga odczucie zimna. Planując tę wycieczkę, należy uwzględnić również to, że o g. 18 zachodzi słońce i niemal natychmiast robi się ciemno. Schodzenie ze szczytu w takich warunkach to prawdziwe wyzwanie (graniczące z głupotą). 

Fort-de-France, czyli stolica — moim skromnym zdaniem — rozczarowuje, zwłaszcza tych, którzy spodziewają się uroczego kolonialnego miasteczka. Bez owijania w bawełnę, to miasto jest po prostu brzydkie. Poza w miarę zadbanymi okolicami portu oraz Fortu niewiele oferuje. Większość budynków jest w bardzo złym stanie, ulice są zaniedbane i brudne. W niektóre zakątki lepiej nie chodzić, gdyż można mieć nieprzyjemne starcie tubylcami. Miejsc ładnych i uroczych jest niestety niewiele. W kawiarniach i restauracjach ceny jak w większości miast w Europie Zachodniej — obiad paręnaście euro, kawa 4-5 euro. 

Martynika treking
Treking w tutejszych górach wymaga dobrego przygotowania. Zdjęcie z archiwum D. Karkosza.

Jedzenie: czego warto spróbować na Martynice? 

Odkrywanie kuchni danego regionu jest ważnym elementem każdej podróży. Martynika oferuje ciekawą mieszankę kultur. Najłatwiej i najtaniej jest żywić się w barach i restauracyjkach z szybkim jedzeniem oferujących dania takie jak pizza, spaghetti, czy kebaby. W takich miejscach koszt obiadu to kilkanaście euro na osobę. Nie brakuje również restauracji z wyższej półki, które oferują dania kuchni kreolskiej oraz ryby i owoce morza. Tu jednak trzeba liczyć się z wydatkiem 20 euro wzwyż za osobę, często są to lokale rodzinne, prowadzone przez kilka pokoleń. Warto też odważyć się zejść z turystycznych szlaków, dzięki czemu można trafić na miejsca unikatowe dokąd rzadko, albo wcale nie docierają turyści. Tam, pomimo braku wyszukanego wystroju mamy szansę na zjedzenie dania, którego nie ma w menu, a kucharz pokazuje, co ma w garnkach. Zazwyczaj takie domowe knajpki zachwycają serdecznością gospodarzy.

Martynika kolorowe elewacje
Pastelowa zabudowa to jeden ze znaków rozpoznawczych Karaibów. Zdjęcie z archiwum D. Karkosza.

Martynika — nasz doświadczenia

Na Martynice spędziliśmy tydzień w drugiej połowie listopada. Sezon zaczyna się od grudnia i trwa do maja, dlatego w listopadzie zwiedzających było niewielu. Pogoda była zupełnie nieprzewidywalna. Podczas jednego dnia mogliśmy obserwować wszystkie zjawiska od pełnego słońca, przez chmury, po ulewne deszcze. Niestety tym, co naznaczyło nasz wyjazd była epidemia covid, a raczej obostrzenia z nią związane i niepokoje społeczne. Certyfikaty covidowe były kontrolowane bardzo skrupulatnie w restauracjach i obiektach użyteczności publicznej. Czas, który spędziliśmy na wyspie okazał się czasem protestów mieszkańców przeciwko obowiązkowym szczepieniom oraz innym obostrzeniom wprowadzonym przez rząd Francji. Wiązało się to niedogodnościami dla turystów — np. blokady dróg (przede wszystkim rond), czy niedziałający transport publiczny. Na szczęście naszej miejscowości było spokojnie. Nie udało nam się jednak zrealizować planu, bo do wielu miejsc nie można było w ogóle dojechać, albo zajmowało to tak dużo czasu, że przedsięwzięcie traciło sens. 

Subiektywnie rzecz ujmując, Martynika jest ciekawą propozycją, zwłaszcza na zimowy urlop. Wyspa posiada to, czego polski turysta może oczekiwać, przede wszystkim piękne plaże i cudowną przyrodę, ale w “cywilizowanym” wydaniu, przy europejskich standardach jakości usług oraz bezpieczeństwa. Jest to dobre miejsce do wypoczynku dla wszystkich, rodzin z dziećmi, par i tych, którzy wybrali podróż solo.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Przewiń do góry