Profesja kontrolerów lotów uchodzi z jedno z najbardziej stresujących zajęć dostępnych na rynku pracy. Osoba na tym stanowisku odpowiada m.in. za ruch w przestrzeni powietrznej i samolotów na płycie lotniska. Każda czynności wykonywana przez pilota statku powietrznego musi być zaaprobowana przez kontrolera. Z wieży pilot otrzymuje komendy, instrukcje zmiany wysokości czy prędkości lotu oraz zezwolenia na podejście do lądowania. Innymi słowy, wszystkie ruchy maszyn lotniczych są zależne od jakości pracy i decyzji kontrolera lotów. Na barkach osoby pełniącej te obowiązki ciąży nieprzeciętna odpowiedzialność, bo najmniejszy błąd czy rozkojarzenie mogą zakończyć się katastrofą. Z pewnością nie jest to zajęcie dla każdego. Oprócz dużej odporności na stres, kontroler ruchu lotniczego musi dysponować świetną znajomością języka angielskiego, wyobraźnią przestrzenną, spostrzegawczością, umiejętnością pracy w grupie oraz ukończyć szereg kursów i zdać całą litanię egzaminów. Tak wysokie oczekiwania od kandydatów mają przełożenie na wysokie zarobki kontrolerów. Ich wynagrodzenie jest zależne od wielu czynników, np. ruchu na danym lotnisku i stażu pracy. Jak podaje strona rządowa biorąca udział w sporze, polscy kontrolerzy są jedną z najlepiej opłacanych grup zawodowych w kraju i zarabiają więcej niż ich koledzy i koleżanki w innych krajach europejskich. Ile konkretnie? Wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel twierdzi, że w Warszawie kontroler lotu zarabia średnio ok. 35 tys., a na pozostałych lotniskach kontrolerzy zarabiają ok. 18 tys. zł brutto miesięcznie. W opinii ZZ KRL te liczby są mocno przeszacowane — wypłata na rękę rzadko przekracza 10 tys. zł, a średnia pensja kontrolera ruchu w naszym kraju to 15 tys. zł brutto.
Kierownictwo PAŻP zgodziło się na wszystkie 24 postulaty dotyczące bezpieczeństwa wysuwane przez związek zawodowy. Jak to zwykle bywa w sporach tego typu, kwestia rozbija się o pieniądze. Związkowcy nie chcą zgodzić się na nowy regulamin wynagrodzeń wprowadzony w XI 2021 przez PAŻP. Nowe zasady opłacania kontrolerów nie są dla nich łaskawe. Dlaczego więc Agencja chce postąpić w ten sposób? Pandemia wywołała spory kryzys w branży lotniczej, o czym informowaliśmy wielokrotnie. Mniej pasażerów na lotniskach to mniej lotów, co oznacza mniej pieniędzy w kasie PAŻP, która zarabia na opłatach lotniskowych. Agencja szuka więc oszczędności w kieszeniach zatrudnianych przez siebie kontrolerów. Ci nie zgadzają się na szkodliwe dla siebie zasady wypłacania pieniędzy, ale także chcą podwyżek. ZZ KRL chce, by jego członkowie zarabiali więcej niż przed pandemią. Rząd odbija piłeczkę, twierdząc, że ruch lotniczy, mimo widocznego w statystykach ożywienia, jest wciąż na niższym poziomie niż w 2019 r., co przekłada się na mniej pracy dla kontrolera. PAŻP i rząd zgodzili się na powrót do poziomu wynagrodzeń sprzed nowego regulaminu. Ta oferta nie zadowala negocjatorów ZZ KRL. Związek ma w swojej talii jokera — strajk kontrolerów może sparaliżować ruch na lotniskach i przełożyć się na odwołane loty na masową skalę. Urząd Lotnictwa Cywilnego informuje, że brak porozumienia może odwołać nawet 2/3 połączeń z Warszawy i Modlina od 1 maja. Wprowadzone wczoraj (25.4.) rozporządzenie Rady Ministrów ws. ograniczeń w ruchu lotniczym stwierdza, że jeśli strony sporu nie dojdą do porozumienia, od pierwszego maja na lotniskach w Warszawie i Modlinie operacje lotnicze będą realizowane jedynie od godz. 9.30 do 17. Taki scenariusz pociąga za sobą limit połączeń (w rozkładzie zostaną priorytetowe kierunki) oraz roszady w harmonogramie lotów.